sobota, 11 października 2014

Prolog

Wszędzie szalał ognisty demon. W tle wrzaski umierających ludzi. Ogień zaczął otaczać mnie ze wszystkich stron. Jeszcze raz zacisnęłam palce na różdżce próbując przypomnieć sobie jakieś zaklęcie, ale żadne nie przychodziło mi do głowy. Płomień otoczył mnie, a jego jęzory próbowały mnie dotknąć. Zamknęłam oczy, czekając na czarną postać z kosą w ręku. 
Gwałtownie usiadłam na łóżku. Znowu ten sam koszmar. Śni mi się od czasu śmierci moich rodziców. Spłoneli, a ja nie mogłam ich uratować bo zapomniałam zaklęcia.
- Aquamenti - mruknęłam. Czemu przypomniałam sobie je dopiero teraz do cholery ?!
Magii uczyłam się w domu od małego, jednak w tym roku zaczynam naukę w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.
Potrząsnęłam głową aby odgonić wspomnienia i wstałam z łóżka. Spojrzałam na kalendarz, który wskazywał datę 29 sierpnia.
Szybko wzięłam ubrania,kosmetyczkę i poszłam do łazienki. Pod prysznicem mogłam się odprężyć, więc powoli rozprowadzałam szampon na włosach. Po umyciu się szybko wysuszyłam włosy, ubrałam się i poszłam na dół do kuchni na śniadanie.
-Dzień dobry. Jak się spało ? - spytała ciocia gdy robiłam sobie tosta z dżemem.
-Źle. - powiedziałam siadając do stołu.
-Czyli tak jak zwykle. - zaśmiała się.
Przewróciłam oczy zirytowana i zabrałam się za posiłek.
Gdy kończyłam popatrzyłam na zegar i o mało się nie zakrztusiłam.
- Już 10:00 ! - krzyknęłam, odsuwając krzesło.
-Masz jeszcze jutrzejszy dzień aby zrobić zakupy szkolne. - przypomniała ciotka, wręczając mi pieniądze.
-Wole mieć wszystko zrobione wcześniej niż na ostatnią chwilę. - odpowiedziałam i pobiegłam do pokoju po listę artykułów potrzebnych do nowej szkoły.
W liście od Wice-Dyrektorki było objaśnione jak mam się dostać na ulicę Pokątną. Pod czas zakupów większość osób to była młodzież, jak się domyślam - hogwardzka. Kilka razy przechodziłam obok rodziny rudych.
-Weasley'owie. - mruknęłam, spoglądając w ich stronę.
Naszczęście żaden z nich mnie nie zaczepił. Po zrobieniu wszystkich zakupów wstąpiłam do lodziarni i wróciłam do domu z wielkimi miętowymi lodami.
1 września
Podeszłam do słupu na którym był napisany numer 10 ale nie widziałam nigdzie numeru 9 i 3/4. Nagle ujrzałam ciemnoskórego chłopaka w moim wieku z sową w klatce. Wyglądał na porządnego, więc podeszłam do niego.
-Wiesz może jak dostać się na peron 9 i 3/4 ? - spytałam zakładając ręce na piersi.
-Jasne ślicznotko. Chodź pokaże Ci. - mrugnął do mnie i podszedł do słupa numer 10.
-Po prostu musisz wejść w ścianę. - rzekł. Zrobił krok do przodu i zniknął.
Poszłam w jego ślady i pojawiłam się po drugiej stronie.
-Tutaj jestem!  - krzyknął, machając do mnie ręką.
Kiwnęłam głową i podeszłam do niego i jego przyjaciela.
-Kto to ? - spytał blondyn miażdżąc mnie władczym wzrokiem.
-Jestem nowa i idę na czwarty rok. - odparłam lodowatym głosem. Obróciłam się na pięcie i weszłam do pociągu.
-To pewnie Malfoy. - prychnęłam w myślach.
Usiadłam w pustym przedziale przy oknie i czekałam aż pociąg ruszy. Nagle usłyszałam jakąś kłótnie w sąsiednim przedziale. Zrozumiałam, że Szlachcic chwali się, że wie co będzie się działo w tym roku w Hogwarcie.
Prychnęłam. Każdy wie co będzie się działo. Dowiedziałam się od ciotki pracującej w Ministerstwie Magii, że odbędzie się Turniej Trójmagiczny.
Nagle drzwi od mojego przedziału odsunęły się i wszedł do nich chłopak z peronu. Gdy ułożył swoje bagaże, zajął miejsce na przeciwko mnie.
-Jak się nazywasz ? - spytałam. Chciałabym znać chociaż jedną osobę w nowej szkole.
-Zabini Blaise ze... - przedstawił się.
-Slytherinu. - dokończyłam.
Zrobił zaskoczona minę.
-Czemu tak myślisz ? - zapytał, patrząc na mnie z zaciekawieniem.
-Przyjaźnisz się z Malfoyem. Wątpie żeby rozmawiał z kimś z innego domu. - odpowiedziałam.
-Ale zgadłam ? - spytałam się dla pewności.
-Zgadłaś. - zaśmiał się.
-Widzę, że nie wszyscy ślizgoni są tacy źli i nawet masz poczucie humoru ! - rzekłam śmiejąc się.
-A jak ty się nazywasz ? - zapytał.
-Nietypowo. Dowiesz się podczas ceremonii gdy zostanę wyczytana. - mrugnęłam do niego.
-Widzę, że lubisz być tajemnicza. Do jakiego domu chcesz zostać przydzielona ?
-Zastanawiam się nad tym od pewnego czasu i wybrałam Slytherin. - odpowiedziałam zerkając na przesuwające się za oknem góry.
-Dobry wybór. Pasujesz do Nas. Będę trzymał kciuki żebyś została do Nas przydzielona. - powiedział uśmiechając się szczerze.
-Też mam nadzieję, że się do Was "dostanę". - mruknęłam.
Gdy już przebrani w szaty wysiedliśmy z pociągu poniżona ruszyłam w stronę olbrzyma Hagrida, który zwoływał wszystkich "pirszorocznych" do siebie.
Wsiadłam do łódki razem z innymi i popłyneliśmy. Gdy dotarliśmy do zamku przyszła po nas profesorka i ustawiła przed drzwiami do Wielkiej Sali.
-Jestem profesor Minerwa McGonagall. Jestem zastępcą Dyrektora,opiekunką Gryffindoru i nauczycielką Transmutacji.
Za chwilę każdy z Was zostanie przydzielony do jednego z czterech domów - Gryffindoru,Ravenclawu,Hufflepuffu lub Slytherinu.
Na nazwę ostatniego domu podniosłam kąciki ust do góry.
Kobieta wskazała na mnie i kazała mi ustawić się na przodzie kolumny - tuż za sobą.
Nagle drzwi Wielkiej Sali otworzyły się. Wyprostowałam się, wzięłam głęboki oddech i ruszyłam za profesorską.
Gdy weszliśmy do Sali rzuciła mi się w oczy ogromna liczba uczniów. Staneliśmy przed podestem na którym umieszczony został stołek z Tiarą Przydziału.
-Będę z listy wyczytwała po kolei nazwiska. Gdy kogoś wyczytam dana osoba musi usiąść na stołku i założyć Tiarę na głowę. - rzekła, rozwijając pergamin.
Odchrząknęła i wyczytała pierwsze nazwisko :
- Venatrix Igneus !

Witam !

Pomysł na tego bloga i na hmm...opowiadanie, które będe tu umieszczać przyszedł sam przy słuchaniu muzyki. Opowiadanie będzie o tematyce Potterowskiej, jednak nie będzie to parring typu: Dramione,Blinny itd. Oczywiście mogą się pojawić i raczej się pojawią parringi poboczne. Główna bohaterka jest w 100% przeze mnie wymyślona - wygląd jak i charakter.
Tytuł bloga - Ognista Łowczyni, odnosi się do imienia i nazwiska naszej postaci.